Czwartkowe Spotkania z Poezją Twórców Głogowskich – Elżbieta Romańska

Elżbieta Romańska - poetka

Elżbieta Romańska – urodziła się w Częstochowie. Ukończyła Liceum Sztuk Plastycznych w Nowym Wiśniczu koło Krakowa. W latach osiemdziesiątych studiowała w Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie i uzyskała tytuł magistra psychologii rodziny. Przez wiele lat zajmowała się działaniami artystycznymi z dziećmi i młodzieżą. Pracowała jako terapeutka w ośrodku dla osób zaburzeniami psychicznymi oraz z niepełnosprawnymi intelektualnie. W ramach terapii pisała scenariusze i wystawiała sztuki. Przez wiele lat uprawiała również zawód plastyka. Pracowała w Miejskim Ośrodku Kultury w Głogowie, prowadziła zajęcia z ceramiki, organizowała wystawy plastyczne i plenery malarskie, doskonaląc przy tym własne umiejętności.

Była aktywnym członkiem Głogowskiego Stowarzyszenia Literackiego. Jej wiersze można znaleźć w wielu almanachach i okolicznościowych tomikach poetyckich. Poezja była jej bliska zawsze. Napisała kiedyś o niej piękne słowa:

„Moje wiersze to dotknięcia codzienności życia, które chcę zatrzymać. Uczucia trudno byłoby mi wyrazić w sposób logiczny, poezja z natury swojej pokonuje tę trudność. Pragnę się podzielić tym co czuję, czasem jest to czyjeś spojrzenie, kawałek błękitu, nagłe skojarzenie wywołujące wspomnienia lub zbyt długa samotność, która wkrada się do serca i nie chce odejść. Badam własne myśli, szukam ich źródła, zapisuję ich subiektywność. Takie małe świadectwo istnienia.”

Elżbieta Romańska oraz jej mąż Jacek Romański (również artysta plastyk) zginęli 25 września 2018 roku w tragicznym wypadku samochodowym pod Prochowicami. Ich grób znajduje się na cmentarzu komunalnym Jerzmanowo we Wrocławiu.

 

Zapraszamy na krótkie spotkanie z poezją pani Elżbiety:

 

Pragnienie

Wyspy szczęśliwe
rajskie ogrody
kwiaty
słońca zachody

w poezji to wszystko już było

A w życiu
Choćby jedna miłość.

 

Inaczej niż człowiek

 Gdy wychodzę z domu
mój Pies
układa się pod drzwiami
zapada w sen cierpliwy

może śni że jest motylem
i niezauważony
towarzyszy mi w drodze

Machając ogonem
cieszy się cichutko
z mojego powrotu
wcale nie ma żalu
że wody zbyt mało
zostawiłam w misce
że tak długo sam
pilnował domu

Taka w nim mądra
ta niedoskonałość
że nie zna zwątpienia
w miłość swojej pani.

 

Czas przeszły

Zaledwie wczoraj
z liści rabarbaru robiłam kapelusz
zrywałam konwalie rosnące przy studni

zbierałam jabłka co spadły
na grządkę zielonego groszku
zrywałam maliny,
właziłam na drzewa

chciałam być obecna w teatrze ulicy
szczotką z długim kijem
otwierałam furtkę
podskakując przy tym żeby się udało

pozdrawiałam jaskółki co nisko latały
i swoje także otwierałam skrzydła

Zaledwie wczoraj.

 

 Myśli

Czas rozsypuje płatki róży
mnie uczy umierać.

Wiara i nadzieja
drogowskazy miłości.

Tylko zwierzęta mają czyste sumienie
zasypiam spokojna.

Filozofia sieje ziarno mądrości
Poezja przysyła jej kwiaty.

Ludzie zapomnieli o Bogu
świerszcze łkają na łąkach.

Zegar i ja chodzimy razem
on odmierza czas ja drogę.

Niepokorne marzenia
mają długą pamięć.

Starość
schowała się w przepaści błękitu
wiosna.

Już nie musisz mnie kochać
nauczyłam się chodzić.

Serce na dłoni
łatwa zdobycz.

Sprawiedliwy człowiek
oddycha rytmem spokojnego drzewa.

Dobre słowa leżą na tym samym stole co złe,
tak często wybieramy te drugie.

Serce, które cierpi czasem zapomina słów modlitwy
ale modli się nadzieją.

Im więcej dajesz miłości, tym więcej jej posiadasz
to paradoks nie przez człowieka wymyślony.

Myśląc o sztuce na przestrzeni wieków, jasno widać
jak niezliczone  o różnych obliczach jest piękno.

Żyć prawdziwie to być
choćby z jednym człowiekiem  we wspólnym celu.

 

Paradoks

 Jeśli dzielisz się jakimś dobrem
wzbogacasz się,
jeśli wszystko zatrzymujesz dla siebie,
biedniejesz.

 

Galeria zdjęć (fot. Barbara Popiel)