Stefan Górawski – ur. w 1957 roku w miejscowości Toczeń (powiat nowotomyski). Jak sam pisze, w życiu zajmował się różnymi sprawami. Początkowo uprawiał rolę, był robotnikiem budowlanym, później przez kilkanaście lat służył w wojsku (był saperem). W 1982 roku pełnił służbę w Polskim Kontyngencie Wojskowym w Syrii.
W 1991r. ukończył studia na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i został magistrem kulturoznawstwa. Ukończył również studia podyplomowe dla menadżerów kultury w Szkole Głównej Handlowej. Współpracował – jako felietonista i reportażysta – z prasą, był również redaktorem naczelnym lokalnego periodyku kulturalnego „Akapit”.
Obecnie pracuje jako kierownik Klubu Batalionowego w Głogowie. Od lat jest etatowym pracownikiem kultury oraz inicjatorem i animatorem wielu głogowskich przedsięwzięć artystycznych. Jest współtwórcą Głogowskiego Stowarzyszenia Literackiego i jednym z pomysłodawców Głogowskich Konfrontacji Literackich. Rokrocznie współorganizuje i koordynuje szereg imprez kulturalnych oraz konkursów literackich, recytatorskich i plastycznych (m.in. „Herbertowski Konkurs Recytatorski”, „Głogowski Festiwal Szopek Bożonarodzeniowych” , konkurs literacki „A nad nami Biało – Czerwona”, akcja „Lato w Twierdzy Głogów”).
Literacko debiutował wierszem na łamach prasy w latach osiemdziesiątych. Później publikował w różnych czasopismach, antologiach i almanachach. Wydał też tomik poetycki „Jeszcze tyle…” (1992) oraz zbiór opowiadań „Cząstki i cząsteczki” (Studio Echo, Głogów, 2015). Jest laureatem różnych konkursów literackich. W roku 2020, nakładem Wydawnictwa CM, ukazała się jego debiutancka powieść kryminalno-obyczajowa „Sekret włoskiego orzecha”, która w zamyśle ma być pierwszą częścią tryptyku. Od 23 listopada powieść dostępna jest również jako audiobook.
Zapraszamy na chwilę z poezją pana Stefana Górawskiego:
***
Nie pytajcie mnie o najlepszy wiersz.
taki dopiero tworzę.
Buduję ze szczątków odpowiedzi
na pytania bez odpowiedzi.
Z przerywanych snów,
zakłócanych oddechów, że…
Wiersz pisany własną winą,
naiwnością,
miłością,
satysfakcją,
nienasyceniem…
Będą w nim słowa zebrane z dna…
Wyklute pomiędzy przypadkiem, a…
Kroi się dobry chyba wiersz.
Może go nawet kiedyś
spiszę.
***
Snuję się latami
po labiryncie prawd
i nieprawd
błądzę śladami
przekierowywanych wciąż drogowskazów
wabią mnie
syrenie wołania
i coraz nowe fatamorgany
wyzierające zza kolejnego zakrętu
Czasem nie wiem
czy Itaka wyspą
czy Itaka jeno złudzeniem
***
mentorom
Smakowałem tę ziemię
matczynym mlekiem
zapachem chleba
z pieca za podwórzem
drobinami masła
w swojskiej maślance
Smakowałem tę ziemię
stąpając w ciasnych butach
po grudniowym śniegu
za trumną ojca
i żniwnym potem na kilkuletnim ciele
Smakowałem tę ziemię
wspomnieniami matki o Dniestrze
oparty o chłodny piec
z niemieckich kafli
na Odzyskanej ale mojej już ziemi
i zlizując szron z wąsów
pod poligonowym namiotem
Smakowałem tę ziemię
kazaniem księdza
szkolną lekcją
kłamstwem w mamiącym kolorze idei
Jej smak czuję
na wargach
stopach dłoniach
Nie schylam głowy po laury
Nie głoszę że więcej dałem niż wziąłem
Proszę tylko by nikt
nie mówił mi
jak tę ziemię mam kochać
Choinkowa bombka
Jak długi jest żywot
linii papilarnych?
Na starej, prawdopodobnie poniemieckiej
obłuszczonej,
oklejonej niegdysiejszą parafiną,
bombce
nie dostrzegam ich wprawdzie
ale
czuję na niej ciepło ojcowskich dłoni
wyjmujących ją ostrożnie z kartonu
przed pójściem do stodoły
po siano na wigilijny stół.
Czuję dotyk mamy przewieszającą ją
– między przemieszaniem kutii, a sklejeniem kolejnego pieroga –
z gałązki na gałązkę
(zawsze lubiła ład na choince)
Wiem, że ma w pamięci dłonie dziadków, brata…
O żywych nie wspominam.
Dziś na sam bombkowy wierzch
znowu nakładam własne linie papilarne.
Może przypomną o mnie
wnukowi
żonie
dzieciom…,
kiedy któreś z nich
dostawi sztućce do pustego talerza
przed wolnym krzesłem
i zanuci
albo włączy z youtube
„Kolędę dla nieobecnych”?
Galeria zdjęć: